8.6/10
W oczekiwaniu na ważne wydawnictwa 2009 r., warto pochylić się nad 30 minutowym dziełkiem The Week That Was, które całkiem niesłusznie zostało olane przez większość decydentów, stanowiących o tym co w zeszłym roku było godne uwagi.
The week that was, czyli odrębny projekt Petera Brewisa. Jeśli to nazwisko nic Wam nie mówi, polecam zgłębić albumy brytyjskiego Field Music – kapeli balansującej gdzieś na granicy inteligentnego indie popu w klimatach Belle & Sebastian i aranży dorosłego XTC, okraszonych nietypowymi rozwiązaniami rytmicznymi.
W nowym projekcie biorą udział właściwie ci sami muzycy, lecz z całkowicie autorskim materialem Brewisa. Materialem chyba nieco trudniejszym, z którego nie tak łatwo wykroić singla (no może poza „Strach the surface” - dla mnie wybór oczywisty), wymagającym raczej uważnej kontemplacji i rozkminiania tych popieprzonych rozwiązań harmonicznych i rytmicznych zabaw, niż beztroskiego odbioru popowych melodii. Bo tak naprawdę to dziwna płyta, gdzie wszystko rozgrywa się na granicy między lekkimi jak piórko dodatkami w postaci smyków, dźwiękami wibrafonu, łagodnymi liniami wokalnymi, a perkusyjnymi kaskadmi, niezbyt przyjaznym uchu szafowaniem metrum i nie zawsze oczywistymi kompozycjami.
Właśnie te kontrasty sprawiają, że to co śliczne jest tu tak mocno odczuwalne. Barokowe upiększenia i nawiązania do tradycji brytyjskiej piosenki od The Beatles do XTC, a jednocześnie myślenie o utworze jako dość złożonej strukturze. To wszystko w niemal progresywnej pigułce prezentuje rozbudowany, wielowątkowy „Yesterday’s Paper” – wizytówka zespołu, punkt kulminacyjny albumu, który nie zawierając praktycznie żadnych słabych punktów , może śmiało pretendować do miana najbardziej niedocenionych w roku 2008, a sami muzycy skupieni wokół Field Music, do miana wielkich kontynuatorów brytyjskich tradycji.
To nie jest muzyka przy której zatracisz się ze swoją wybranką w parkietowym szaleństwie. Nie szepniesz jej też do uszka słodkiego "kiciu" pod ciepłym kocykiem w brązowo-żółte kraty. To raczej synonim precyzji, finezji i główkowania - ty jako odbiorca także będziesz się musiał się nieco wysilić.
The week that was, czyli odrębny projekt Petera Brewisa. Jeśli to nazwisko nic Wam nie mówi, polecam zgłębić albumy brytyjskiego Field Music – kapeli balansującej gdzieś na granicy inteligentnego indie popu w klimatach Belle & Sebastian i aranży dorosłego XTC, okraszonych nietypowymi rozwiązaniami rytmicznymi.
W nowym projekcie biorą udział właściwie ci sami muzycy, lecz z całkowicie autorskim materialem Brewisa. Materialem chyba nieco trudniejszym, z którego nie tak łatwo wykroić singla (no może poza „Strach the surface” - dla mnie wybór oczywisty), wymagającym raczej uważnej kontemplacji i rozkminiania tych popieprzonych rozwiązań harmonicznych i rytmicznych zabaw, niż beztroskiego odbioru popowych melodii. Bo tak naprawdę to dziwna płyta, gdzie wszystko rozgrywa się na granicy między lekkimi jak piórko dodatkami w postaci smyków, dźwiękami wibrafonu, łagodnymi liniami wokalnymi, a perkusyjnymi kaskadmi, niezbyt przyjaznym uchu szafowaniem metrum i nie zawsze oczywistymi kompozycjami.
Właśnie te kontrasty sprawiają, że to co śliczne jest tu tak mocno odczuwalne. Barokowe upiększenia i nawiązania do tradycji brytyjskiej piosenki od The Beatles do XTC, a jednocześnie myślenie o utworze jako dość złożonej strukturze. To wszystko w niemal progresywnej pigułce prezentuje rozbudowany, wielowątkowy „Yesterday’s Paper” – wizytówka zespołu, punkt kulminacyjny albumu, który nie zawierając praktycznie żadnych słabych punktów , może śmiało pretendować do miana najbardziej niedocenionych w roku 2008, a sami muzycy skupieni wokół Field Music, do miana wielkich kontynuatorów brytyjskich tradycji.
To nie jest muzyka przy której zatracisz się ze swoją wybranką w parkietowym szaleństwie. Nie szepniesz jej też do uszka słodkiego "kiciu" pod ciepłym kocykiem w brązowo-żółte kraty. To raczej synonim precyzji, finezji i główkowania - ty jako odbiorca także będziesz się musiał się nieco wysilić.
PS. The Week That Was wystąpią w ramach tegorocznej edycji mysłowickiego Off Festivalu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz