piątek, 18 stycznia 2008

Post nr 1 - Steve McQueen i ja



Jaka jest moja ulubiona popowa płyta ever? Heh, Prefab Sprout na teledyskach wyglądają nieco zabawnie, w przeciwieństwie do muzyki, która zabija melodiami i easy-listeningowym brzmieniem.

Prefab Sprout gdyby startowali dzisiaj, zwolniliby znacznie, dodali pulsujące sample i nagrywali płyty na miarę dokonań Junior Boys. Prefab Sprout to dźwięki, przy których miękną scyzoryki niegrzecznych chłopców, a dziewczyny ściągaja majtki przez głowę:


Prefab Sprout to przede wszystkim Paddy McAloon, obok Morriseya pewnie najzdolniejszy popowy kompozytor lat 80; przez zachodnich krytyków przedstawiany jako geniusz i porównywany do McCartneya - u nas albo zapomniany (bo pojęcia nie mam jaki był status zespołu w kraju nad Wisłą) albo w ogóle niezauważony. Dziś McAloon boryka sie przede wszystkim z chorobą oczu, która sprawiła, że częściowo oślepł. Ostatnia solowa płyta sygnowana jego nazwiskiem wyszła w 2003 roku.

Najsłynniejszy album Prefab Sprout to "Steeve McQeen" z 1985. Właściwie same killery ambitnego popu. W tym mój absolutny nr 1 - Bonny, z tekstem:

I count the hours since you slipped away
I count the hours that I lie awake
I count the minutes and the seconds too
All I stole and I took from you
But Bonny don't live at home, he don't live at home
Words don't hold you, broken soldiers


Prefab Sprout - Steve McQueen - idealne dźwięki z okazji 1 posta

Dobranoc

Brak komentarzy: