
8.2/10
Pisanie o tym, że się Bonnie odrodził to nadużycie, bo sugeruje jakąś wcześniejszą zapaść co raczej jest bzdurą. Jednocześnie trudno nie dostrzec zwyżki formy, jakiej nie było od czasu "Superwolf". Covery z "Ask Forgiveness" były światełkiem w tunelu, które na nowym krążku - ku mojej nieposkromionej radości - rozbłysło z impetem.
Juz otwierający "Easy Does It" wyznacza kierunek: będzie akustycznie, na nutę folk-country, z wżerającymi się w mózg melodiami, które na pierwszy rzut są przecież zwykłymi pieśniami pełnymi tradycji przerabianej już miliardy razy. Wszystko to jakby pogodniejsze i bardziej naturalne niż przeceniany "The Letting Go". Mam wrażenie, że znowu chodzi głównie o piosenki, o prostszy przekaz i proste - tak rozbrajająco naiwe i szczere - teksty. Niby wiele się nie zmienia w muzyce księcia, a jednak zaskakują piękne klawisze w "For Every Field There's Mole" wymienione potem na rewelacyne klarnetowe solo. Fantastycznie wtóruje całości pani Ashley Webber, drugi głos tej płyty (w "You Want That Picture" - w roli pełnoprawnej wokalistki). Tu i ówdzie przebłyskują aranżacyjne urozmaicenia - tak charakterystyczne dla poprzedniego krążka, ale dominuje raczej tradycja z czasów "Ease Down The Road" (jest i steel guitar - łatka alt. country zobowiązuje).
Większość tych piosenek można podporządkować konkretnym etapom twórczości Bonniego - od Palace music do "Lettnig Go", co paradoksalnie nie daje wrażenia powtarzalności i ograniczeń, a raczej rodzaju podsumowania - kwintesencji. Po nieudanej kolaboracji z Tortoise i przekombinowanym "Letting Go" ta płyta jest jak powiew świeżego powietrza. Puszczam nie nocą, a w sobotni słoneczny poranek, popijając kawę na tarasie - kowbojski kapelusz chroni mnie przed słońcem.
Pisze się o "Lie Down In The Light", że jest jasną stroną "I see Darkness", jej zaprzeczeniem lub dopełnieniem (jak kto woli). To prawda, to oczywiście nie wyklucza piekielnie smutnych momentów, ale generalnie - jak idiotycznie to nie zabrzmi - nadzieja bije z każdej nuty. I - sądząc po tytule - o to chodziło. Smutny kowboj rozmyśla o życiu i rozmawia z Bogiem. Może i głupie, ale prawdziwsze niż cokolwiek co dane mi było ostatnimi czasy słyszeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz